Monday, May 28, 2012

Dzienny makijaz- czego uzywam+organizacja

Ostatnio poczytalam sobie sporo Waszych wpisow na temat podstawowych makijazy oraz czym je wykonujecie i tak mi sie to spodobalo,ze postanowilam sama o tym napisac.
Jest to zestaw do pracy,do szkoly czy na spotkanie z kolezanka. Sa dni,w ktorych w ogole nie nakladam na twarz nic oprocz SPF i pudru czy maskary i bez problemu jade "po bulki",ale zdecydowanie lepiej czuje sie z tym co Wam zaraz pokaze.
Wiekszosc z tym kosmetykow to moje absolutne KWC i moglabym nazwac je kosmetykami do zadan specjalnych.
Oczywiscie nie uzywam wszystkich produktow razem,czasem zamieniam je innymi,ale w wiekszosci moich makijazy mozna znalezc te rzeczy:


Patrzac na typ cery i fakt,ze jest czasem problemowa NIE jest tego duzo. Swiece sie, czasem wyskoczy mi pryszcz, walcze z porami,a takze mam kilka blizn po wypryskach.

Malym bonusem bedzie moj dzisiejszy zakup z pobliskiego mini sklepu z rzeczami "dziwnymi" i starymi- swoja droga to uwielbiam takie sklepiki,ale to temat na inna notke :)



TWARZ:
1) Krem BB/podklad: w tym momencie jest to Cho Bo Yang od Urbanka
Jest to jeden z lepszych jakie mialam. Srednie krycie, dobrze radzi sobie z kolorytem,nie jest ciezki. Plusem jest trwalosc,nie splywa z buzi i to,ze nie zapycha mojej tlustej cery.
SPF30, w skladzie ma np grzyba czy wyciag z zen-szenia.

2) Baza/primer: w tym momencie jest to Miracle Skin Transformer(wersja czysta) z Sephory.
Testuje go od miesiecy,poniewaz spodobal mi sie,ale chcialam zobaczyc czy mnie nie zapcha na dluzsza mete- ma w sobie silikony. Przez ostatnie 3-4 miesiace uzywalam go 3/4 razy w tygodniu,czasem 5 i nigdy nie czulam zapychania,nie wysadzilo mnie tez.
MST wystepuje w wersji czystej i kolorwej. Wersja czysta to typowa baza z SPF,ktora ma za zadanie utrzymac nasz makijaz w miejscu przez wiele godzin, a takze pozytywnie dzialac na skore,np nawilzac ja.
MST swietnie radzi sobie z porami,sprawdzilo sie to u mnie i u Urbanka-zapraszam poczytajcie o MST u Urbana.

3) Spray matujacy: w tym momencie jest to De Slick z Urban Decay. LOVE IT.. mowilam o tym w ulubiencach. W moim przypadku sie sprawdza,dziala i pomaga utrzymac moja tlusta cere matowa przez pol dnia,a czasem nawet caly dzien (zalezy od temp).

4) Roz do policzkow:  nie mam swojego ulubionego i czesto siegam po inne kolory,ale musze przyznac,ze firma Chanel robi jedne z lepszych rozy. Genialna formula,miekkie,wysoka pigmentacja,pieknie pachna, zdecydowanie maja "to cos". 
Siegam po nie czesciej rowniez ze wzgledu na trwalosc. Kolory,ktore posiadam NIE zejda z mojej twarzy,az do momentu,w ktorym sama ich nie zmyje.

5) Bronzer: nie nosze bronzera codziennie,czasem wybieram miedzy bronzerem,a rozem ze wzgledu na brak czasu z rana,a czasem aplikuje i to i to (50:50).
Od lat ulubiencem jest Hoola firmy Benefit. Genialny kolor,matowy,miekki i przede wszystkim dobra cena. Kosztuje o $20 mniej niz moj drugi ulubieniec z firmy Dior z kolagenem.
Trwalosc rownie dobra.

6) Puder/podklad: w tym momencie jest to Studio Fix z firmy MAC. Podklad w kamieniu,ktory w mojej kosmetyczce ma podwojne zastosowanie: puder albo podklad.
Mowilam o nim w moich ulubiencach- godny polecenia,nie zapycha(jako jedyny MAC'owski podklad),wysokie krycie jak na produkt w kamieniu. Szeroka gama kolorystyczna.

7) Puder "wszystko-robiacy": w tym momencie sa to prasowane meteoryty "03 Luminex" z Guerlain. Trudny do opisania produkt,mial rozswietlac,a w tym momencie daje nieco matowe wykonczenie. Tzn nie 100% plaski mat,ale polmat,ktory tylko pod sloncem pokazuje swoja "prawdziwa" barwe i dopiero wtedy przypomina mi dlaczego meteoryty to tak dziwne produkty :)
Nie jest to moje KWC,aczkolwiek lubie go.


OCZY:
1) Cienie do oczu: w tym momencie mecze paletke Inglota(390M,361M i MAC Espresso),albo UD Naked.
Nie maluje oczu codziennie czy tez nie nakladam na nie zbyt wiele (np w weekendy).
Jesli chodzi o ulubione cienie,ktore ZAWSZE wybieram do zadan specjalnych to chyba Was nie zdziwie-sa to cienie firmy Urban Decay,a z ich nowa formula cos czuje,ze poplyneeeee....

2) Baza do rzes: w tym momencie jest to Lash Building Primer z Clinique. Dla jednych zbedny produkt dla innych wybawienie. Uwielbiam na maxa dlugie rzesy,a on to z nimi robi. 
Latwo go zmyc,nie skleja,nie bieli rzes.
Nie zachowuje sie jak odzywka w moim przypadku (koncze juz opakowanie),ale na bank zakupie ponownie.
KWC

3) Brazowa kredka: w tym momencie jest to Whiskey z Urban Decay i nie zamienie jej na nic innego. Jestem kredkowym sknera,nie lubie wydawac na to pieniedzy,ale nie pogardze dobra kredka. Ta jest w miare tania,piekny odcien,miekka ale nie zbyt miekka. 
KWC jak w morde strzelil :D

4) Kredka rozswietlajaca: w tym momencie jest to Eye Bright z Benefit,ktorego tez NIE zamienie na nic innego. Mowilam o niej wiele razy. Naturalnie rozswietlenie,bez zbednych drobin. Lekko rozwy odcien rozswietla zmeczone oczy,nadaje sie rowniez pod i nad luk brwiowy czy kupidyna.

5) Baza i korektor: w tym momencie jest to Primer Potion z Urban Decay w kolorze Sin. Nie jest dobra,jest tlusta i czesto po prostu nie dziala.
Lepiej jako baza spisuje sie Paint Pot z MAC w kolorze Painterly,ktory sprawdza sie tez jako korektor. Jest swietny i zakupie go ponownie.

6) Maskara: od lat uzywam Lancome Hyponose (juz mi sie skonczyla) i w tym momencie musze wykonczyc They're real z Benefit i I love Extreme z Essence. 
Dobre maskary,ale nie sa to moje KWC.

7) Rozswietlajacy cien: MAC "Vapour" czasem mam ochote na delikatne oko i aplikuje tylko ten kolor i Espresso w zalamanie. 
Blado-rozowy odcien z lekkimi drobinkami.


Usta:
Jesli chodzi o usta to jest to loteria. Raz mam ochote na mocne kolory,a raz na delikatny balsam czy blyszczyk.
O ulubionych szminkach na lato i nie tylko zrobie filmik,a na zdjeciu mamy hit balsamowo-blyszczykowy z Loreala,ktory mi bardzo odpowiada,a takze duo z Sugar. 
Balsami koloryzujacy i nawilzajacy(bez koloru) na bazie cukru,z olejem Jojoba,awokado,a takze SPF15.

Nie,nie zapomnialam o brwiach,ale czesto o nakladam na nie tylko zel.

A tutaj bonusik czyli organizer,ktory dorwalam na przecenie z $3.99 na $1.99 :)




Jak wygladaja Wasze zestawy? :)

Illamasqua szminki: Fable&Corrupt

Kilka dni temu pokazalam Wam dwie szminki,ktore zakupilam w tym miesiacu. Sa to szminki z firmy  i Illamasqua,na ktorego dlugo polowalam,az w koncu skusialam sie i poszlam na calosc ;)

4g-$22 plus podatek, waznosc 18 miesiecy.


Produkt zapakowany jest w proste czarne opakowanie. Jedynym minusem jest to,ze napisy (nazwy kolorow) szybko zeszly z opakowania,a mam je dopiero kilka dni.
W srodku mamy dobrze napigmentowana szminke i z tego co wyczytalam niby wszystkie maja matowe wykonczenie. Czemu niby?a bo tak nie jest:)

Wybralam dwa kolory:
Corrupt i Fable



Corrupt (po lewej) to kolor zimnego rozu z lekkim niebieskiem podcieniem. Jedna warstwa wystarcza do calkowitego pokrycia ust. Pigment przebija wszystko,ale niestety (moim zdaniem) nie da rady nalozyc jej prosto z tubki. Oj ile ja musialam sie pobawic z nia,zeby dobrze wygladala na ustach. Najlepiej aplikuje sie ja pedzelkiem do szminek,inaczej pozstaje dziwna powloka na ustach.
Szminka jest w 100% matowa i widac to gdy odpowiednio nie zadbamy o nasze usta. Obowiazkowy peeling i dobry balsam przed aplikacja:)
Trwalosc jest kolejnym plusem! Trzymala sie ok 6-7 godzin,choc powoli (po 5h) zaczela schodzic,ale w sposob bardzo ladny. Bez plam czy nierownego znikania z ust.
Niestety jest to szminka dla osob,ktore maja ochote non stop sprawdzac swoje zeby.
Szalony kolor,z ktory latwo przesadzic,ale odpowiednio nalozona wyglada idealnie.
Uwaga-jako,ze jest to szminka matowa,sprawia,ze usta sa dosc plaskie co bedziecie mogly zauwazyc na zdjeciach- wizualnie zmienila ksztalt moich ust.
Wysusza usta i moze zbierac sie w kacikach.
Tak jak wczesniej wspomnialam,aplikacja jej jest bardzo trudna,wymaga kilku minut pracy,ale efekt jest wyjatkowy.

Zdecydowany hit tego lata- mocne usta i lekki makijaz oczu

Czy jest warta swojej ceny? mysle,ze zdecydowanie tak poniewaz utrzymala sie wiekszosc dnia na moich ustach,ale nie jest to kolor bez minusow-latwo z nim przesadzic.



Drugi odcien to nieco spokojniejszy odcien gumy balonowej,ale jednen z piekniejszych jaki widzialam. Nie jest zbyt wyzywajacy-nalezy do tych spokojniejszych. Mimo tego,ze kazda strona opisuje ten kolor jako mat,moim zdaniem nie jest to mat w 100%. Szminka ma polmatowe wykonczenie z polyskiem-oczywiscie bez drobinek.


Widzicie roznice? Mina na zdjeciu jest ta sama,a usta wygladaja inaczej:) Nawet tak samo je aplikowalam (pedzlem),a efekt prezentuje sie zupelnie inaczej,dlatego,ze szminka nie jest 100% matowa i nie daje plaskiego efektu.
Szminka rowniez trzymala sie na moich ustach ok 6-7 godzin,ale nie musialam co chwile sprawdzac zebow. Mysle,ze bedzie to zastepca Mac'owej limitowanki "Lazy Day",ktorej nigdzie nie moge kupic w normalnej cenie.
Szminka jeszcze lepiej prezentuje sie z blyszczykiem (clear).
Tutaj tez bym proponowalam odpowiednie przygotowanie ust.

Po ciezkim "szorowaniu" reki-nie moglam ich domyc :)


Uwazam,ze sa to ciekawe szminki o ciezkiej konsystencji (szczegolnie Corrupt),ale da sie nimi wypracowac efekty,ktore sprawia,ze nie bedziemy zalowac zakupu.
I tak jak wczesniej wspomnialam-potrzebny nam bedzie pedzel do aplikacji.
W moim przypadku szminki (obie) wysuszaly,ale tylko wtedy kiedy nie uzylam balsamu wczesniej.
Nie polecalabym dziewczynom,ktore szukaja czegos szybkiego,albo zaczynaja przygode ze szminkami,czy dobrze napigmentowanymi kolorami na ustach.

Thursday, May 24, 2012

Z zycia wziete-USA

Jestem zla,wiec post moze miec nieco negatywny wydzwiek ;)
Dzis bedzie o wszelkich uslugach w Kalifornii,czyli o tym jak traktuje sie potencjalnego klienta(prywatnego) i oczywiscie po raz kolejny zaznacze,iz skupiam sie na miejscu,w ktorym mieszkam. Jak wiadomo co stan to inny obyczaj.


Moge sie mylic,bo nie jestem pewna czy czasem w innych krajach sytuacje,ktore zaraz Wam opisze nie wystepuja,ale od miesiecy wszystko sie we mnie zbiera i mocno niszczy spokoj ducha, rzutujac na do tej pory pozytywne zdanie na temat amerykanskich obywateli. 
Pozytywne dlatego,ze uwazam,iz narod amerykanski  jest bardzo pozytywnym,luznym i otwartym narodem. A Ameryka to kraj gdzie zycie plynie bezstresowo(tak to wyglada,natomiast w zyciu jest roznie),wszyscy sie usmiechaja,witaja, a PRACY WYKONAC NIE POTRAFIA/NIE CHCA!
Nie wiem jak to sie dzieje i skad to sie bierze,ale rodowity amerykanin(przypominam,ze pisze o Kalifornii) nie potrafi zlapac sie pracy i jej po prostu skonczyc. Nie mowie juz tutaj o dobrym wykonczeniu,ale ogolnie- stary milo by bylo,zebys dokonczyl naprawe mojego prysznica,bo chcialabym umyc sobie glowe :|
Chodzi mi przede wszystkim o uslugi typu hydraulik,ogrodnik czy elektryk,ktory jest wlasnym bosem.

Jesli dzwonimy prywatnie o serwis do naszego wlasnego domu,a nie wynajmowanego apartamentu,ciekawostka jest to,ze bardzo czesto nikt od nas pieniedzy zaraz po skonczonej pracy nie bierze. Jezeli zalozmy potrzebowalam naprawic klimatyzacje (wizyta jednorazowa) to serwisant z mala prywatna firma wysyla mi rachunek poczta,a ja mam kilka dni na jego splate.
Meksykanie wola gotowke- wiadomo,wiekszosc z nich nie jest tutaj legalnie,a papranie sie z czekami moze byc dla nich meczace i kosztowne.



Zaczelo sie tak: 

1) Znajomy znajomego znajomych sratatata, z zawodu (notabene zdolna bestia) budowlaniec,pan zlota raczka,ale za mniej niz $490405830 na godzine nie pojdzie,dlatego za kazdym telefonem z ogormna robota ODMAWIA i siedzi na zasilku,od miesiecy 6.
Nic dziwnego,ze prace tego typu przejeli Europejczycy i to za calkiem spore wynagrodzenia. 

2) Pan Ogrodnik (w naszym starym domu) przychodzil jak mu sie chcialo(mimo tego,ze mielismy ustalony grafik),trawa nigdy nie byla dobrze skoszona,obijal sie,a bral 3 razy wiecej niz Meksykanin.
Zwolnilam go i juz dzien pozniej mialam propozycje od 7 Meksykanow i mocno zalowalam,bo gdy zatrudnilam jednego to dopiero doszlo do mnie jak naprawde powinna wyglada dobrze skoszona trawa.


3) Sytuacja z hydraulikiem- to byla istna pogon za czyms co mi sie nalezy za darmo. Teraz mieszkam w apartamencie i takie uslugi sa/powinny byc darmowe. Dzwonimy do manager i zostawiamy tzw "work order",a ona wysyla do nas odpowiednia osobe.
I tak,wyobrazcie sobie, od tygodni czekalam na hydraulika. Raz sie umawial i po prostu nie przychodzil,czasami sie umawial i laskawie zadzwonil,zeby mi powiedziec,ze znowu nie przyjdzie,a potem przestal sie w ogole odzywac.
To nic,ze musialam sie zwalaniac,zeby byc w domu,bo przeciez nie przyjdzie do mnie po pracy. To nic,ze tak ukladalam plan dnia,zeby moc trafic na niego.
Meczylam nasza managerke,az w koncu zmienila firme i zwolnila poprzedniego hydraulika. I co? Drugi pojawil sie dopiero po 5 dniach,a mial przyjechac nastepnego dnia.
Mial wymienic baterie w wannie jak i w zlewie. Nie dokonczyl!! 
Dzisiaj dzownilam z para w uszach,dokladnie 3 godziny temu i zapytalam kiedy ma zamiar dokonczyc- dostalam odpowiedz,ze do mnie zadzwoni za kilka godzin i powie dokladny dzien.
Czy to zrobil? NIE...
No,az sie prosi o kopa w dupe!
Dobrze,ze mamy dwie i pol lazienki w domu,ale chodzi mi o sam fakt zaniedbania ze strony wykonawcy jak i managerki.
Byli to amerykanie.

4) Pamietacie jak kiedys Fifi wrzucil moja maskara do klimatyzacji w podlodze? (mowilam o tym w filmiku). Przestraszylam sie i zadzwonilam do faceta poleconego przez znajomych- to bylo jeszcze "na starym domu" i niestety po tygodniu umawiania sie nigdy nie przyszedl... bez telefonu,bez email, bez slowa..


Nadmiar pracy czy glupota?
Co daje im swobode i  mozliwosc rezygnacji z kolejnych kontraktow czy pojedynczych klientow nawet podczas silnej recesji i upadku tak wielu firm/biznesow?

Nie wrzucam wszystkich do jednego worka,bo kupujac nowy samochod otrzymalam swietnych serwisantow,traktuja mnie powaznie i nie ma opcji,ze zrezygnuja z mojej wizyty "bo czasu ni ma pani Paulino",ale w kwestii "prywaciarzy" moje zdanie sie chyba nie zmieni:(


Wednesday, May 23, 2012

Z serii "zycie xbebe18 z Fifim"

Ja tego nie zrobilem.. tak samo jak nie rozwalilem choinki, nie zawiesilem sie na firankach i dlatego teraz w domu na oknach jest bambus, nie pogryzlem tez kabla od TV,ani nie podrapalem kanapy i oczywiscie nie zjadlem kwiatow i nie wsadzilem lap w oczy panci,ani nie przespalem pol dnia w swoim nowym "M4"
Nic z tych rzeczy ;)



Bo jestem taki piekny i mi wszystko wybaczaja...


Muahahaaaaaaaa MISZCZ ;)


Tuesday, May 22, 2012

O aukcjach internetowych slow kilka.. podrobki

Tak,tak,tak-znowu bede pisac o podrobkach,ale musze sie z Wami podzielic czyms na co udalo mi sie wpasc kilka dni temu. Mysle,ze moglaby ta infromacja przydac sie dziewczynom z Polski czy Anglii i tym,ktore kupuja na allegro czy angielskim ebay.

Chodzi mi strone ioffer,na ktorej mozemy znalezc 99% podrobek i moze Was zdziwic fakt,ze wiele ludzi kupuje je jako "wholesale" co dalo mi do myslenia.
Dlaczego? a no dlatego,ze gdzies tam klikajac (nie wiem jak to zrobilam:D) wyskoczyly mi transakcje ludzi z Polski i Anglii. Rozumiem,ze mogly to byc pojedyncze aukcje dla wlasnego uzytku,ale byly tez transakcje gdzie sztuk wzietych bylo 20.
Np 20 maskar "firmy Dior" na stronie ioffer kosztowalo $50. 
Przeliczajac to na zlotowki wychodzi ok 150 zlotych- tyle kosztuje JEDNA maskara w Sephorze,a ktos w tej cenie zakupil 20,biznes sie kreci.
Przeliczajac na funty wychodzi jeszcze taniej.

Pomyslalam,ze moga one trafic np na allegro czy ebay,a wiekszosc z nich (dla osob nie siedzacych w makijazu) moze sie wydac oryginalna.
Nie bralam pod uwage typowych niewypalow "Szanelowskich"
Mysle,ze nikt nie skusi sie na takie "cacka" ;)


Ale obserwujac ioffer od kilku miesiecy i to do jakiej perfekcji czasem dochodza doszlam do wniosku,ze pojawilo sie tyle "dobrze wygladajacych" podrobek,ze sama bym sie naciela,a zaden ze mnie ekspert.


24 podrobek maskar Diorshow za $52.50, gdzie jedena oryginalna kosztuje $25.

20 podrobek szminek Dior za $36,gdzie jedna oryginalna kosztuje od $28 do $35. Dodam rowniez,ze sa to podrobki szminek,ktore nigdy nie wyszly.

 10 podrobek rozy MAC za $24.50,gdzie oryginal kosztuje ok $20.

20 podrobek szminek MAC za $31,a cena oryginalu to $14.50.


I tak jak wczesniej napisalam jedne z nich to podrobki rzeczy,ktore nigdy nie pojawily sie w oryginalnych kolekcjach, ale sa tez takie,ktore faktycznie sa w regularnej ofercie sklepow.
Kolejna sprawa sa roze i szminki MAC,a w zasadzie podrobki. Prosze uwazajacie,gdyz pojawily sie nowe z nazwami kolorow na pudelkach (kiedys byly to numery). W dodatku wiele z tych kolorow odpowiada oryginalnym rozom. Well Dressed (na zdjeciu) wyglada jak Well Dressed itd.
W tej sytuacji,jesli spotkacie sie z aukcja na allegro, popytajcie o wykonczenie rozu. Jesli nie zgodzi sie z opisem ze strony MAC,zrezygnujcie.
Natomiast jesli sie zgodzi,a watpliwosci Wasze w dalszym ciagu beda silne, rowniez bym zrezygnowala,dlaczego?
Dlatego,ze tak naprawde nic innego (ze zdjecia) Wam nie powie,czy produkt jest oryginalny czy tez nie. Nowe podrobki rozy nie przychodza juz z gabkami,opakowanie jest identyczne (roznica jest widoczna dopiero w rekach). 
Kody niestety tez nam nie pomoga. Od lat MAC walczy z kodami i kiedys bylo o wiele prosciej,gdyz podrobki kodow po prostu nie mialy. Pozniej pojawily sie TE SAME kody na kazdej podrobce,a w tym momencie sa inne i wygladaja calkiem dobrze.



Make over przeszly tez cienie,ktore wczesniej bylo latwo rozpoznac,poniewaz mialy aplikator,a oryginal nie. Wyglad podrobek w dalszym ciagu jest smieszny i roznice widoczne sa golym okiem (czcionka np),ale uwazajcie.


Pojawily sie tez podrobki wkladow:


A takze nowe opakowania pigmentow z nazwami,ktore faktycznie istnieja i kodami.



Z innych marek wylapalam (kilka tygodni temu pisalam Wam o tym) palety NAKED 1 i 2 za $19.50. Wiele osob z Polski je zakupilo.
Zdjecie jest bardzo mylne,gdyz opcja #3 wcale nie jest do kupienia,a pokazuje tylko oryginalna palete Naked. 
Te dwie na gorze to podrobki,ktore zamiast w plastikowym opakowaniu przychodza w zwyklym kartonie.


Kolejna paleta UD-nie spotkalam sie jeszcze z innymi tylko z Naked. Inne zostaly juz podrobione:(


A tu reszta :



Kolor "Egere" nie istnieje, z pewnoscia chodzilo o szminke "Egerie". Trzeba przyznac,ze podrobka wyglada obiecujaco,ale gdzie jest "grawer" Chanel? ;)



A tu zonk! po raz pierwszy spotkalam sie z podrobkami lakierow OPI- na ioffer mozna zakupic 20 sztuk za $20 (cena 2/3 oryginalnych lakierow).


Ostatnia sprawa jest napis "not for individual sale" na niektorych produktach MAC,Lancome itd
Wyczytalam na wizazu,ze to podrobki. 
Otoz NIE- sa to produkty,ktore np dostaje sie przy zakupach,GWP. Albo sa to kosmetyki w zestawach,np limitki z MAC,gdzie mozna zakupic pare kosmetykow w zestawach,wtedy na kazdym z nich,mimo tego,ze sa pelnowymiarowe, bedzie napis "not for individual sale". Sa to oryginaly :)


Wszystkie zdjecia pochodza ze strony ioffer.com i NIE sa moja wlasnoscia. 
Nie chcialam tez reklamowac podrobek,ani osob,ktore je sprzedaja.

Thursday, May 17, 2012

Postanowienia&przemyslenia.. denko- inaczej :)

Dosc. 

W ostatniej notce pisalam Wam,ze byl to moj ostatni haul przed wakacyjny,a i mysle,ze nawet i po wakacyjny. O co chodzi? a no o to,ze nazbierala mi sie ogromna ilosc kolorowki,ktora mam ochote pouzywac,a przede wszystkim zuzyc. 
Do tej pory moja polityka kosmetyczna byla bardzo prosta: kupuje co chce,a jesli mi to nie odpowiada to oddaje do sklepu,albo kolezankom. Nic "niechcianego" nie zalegalo mi w toaletce,a wiem,ze mam calkiem spora ilosca kosmetykow- lubie miec wybor i nie jestem typem "jednego rozu",po prostu. 
Jestem sroka,testerka,czy jak inaczej chcecie to nazwac i ciagnie mnie do pieknych opakowan,ciekawych formul,konsystencji czy zapachow. 
Ogolnie do produktow nowych,a ze lubie tez o tym pisac,myslalam,ze zalatwie dwie sprawy za jednym razem,a przy okazji wytlumaczenie,ze kolejny kosmetyk zakupiony wczoraj to wina bloga,a w zasadzie taki urok pisania kosmetycznego bloga, rozgrzeszy moja pyche kosmetyczna. 
Sprzatajac kilka dni temu postanowilam ogarnac leb,skupic sie na tym co juz posiadam,a pieniadze przeznaczyc na wakacje, dobra torebke czy zegarek.
Nawet nie wiecie jak trudno jest mi to pisac i jak mocno czuje,ze bede tego zalowac na poczatku,ale podliczajac moje wydatki kosmetyczno-przyjemnosciowe zlapalam sie za glowe. Oczywiscie kupony,znizki czy promocje to inna historia (za to nie jestem zla na siebie) ;)
W sumie nie jest to wylacznie o pieniadzach,ale tez o tym,ze w moje rece wpadly naprawde fajne produkty,ktore mam ochote codziennie uzywac i szkoda by mi bylo,zeby zauroczenie nowa limitowanka MAC zepchnelo wszystko na 2gi plan.

Postanowilam zaczac projekt denko,ale od drugiej strony,czyli pokazac Wam co MUSZE zuzyc w przeciagu np 3 miesiecy,a potem sie z tego wyspowiadac. I tak,az do momentu,w ktorym zniknie to z moich oczu-wszystko ;)
Do tego momentu NIE MOGE zakupic nic w kategorii rzeczy nizej wymienionych.

Zaczynamy:

1) Essence I love Extreme, tusz do rzes- lubie go,dlatego nie bedzie problemem jego zuzycie.
2) Benefit They're real, mini tusz do rzes- kupiony calkiem niedawno 
3) Bobbi Brown Creamy Concealer- meczymy chama :)
4) MAC Painterly, paint pot- uwielbiam ten produkt,uzywam jako korektor,jako baza i "podbijacz" jasniejszych kolorow.



5)Kremy BB,dwa dostalam od Urbana,a trzeci kupilam juz jakis czas temu (byl zamkniety i czekal na swoja kolej). Zaden z nich nie zapycha mojej skory,ani nie wysadza mnie po uzyciu.


6) Guerlain Meteorites Illuminating Pressed Powder,03- piekny produkt,a tak slabo go kocham ;)
7) MAC Studio Fix, podklad w kamieniu- pisze o nim,poniewaz jestem przekonana,ze skoncze go przed wakacjami,dlatego tez znajdzie sie w moim projekcie.
Swoja droga to na bank zakupie go ponownie.



8) The Body Shop Moringa Milk, balsam do ciala w spray'u- lubie ten produkt,szczegolnie latem.
9) Bath&Body Work, balsam do ciala o swietnym zapachu, jest ciezki,ale bede smarowac nim stopy,kolana i lokcie.
10) Victoria's Secret,maslo do ciala - milosc od lat, z tym problemu nie bedzie. 



11) Sally Hansen, balsam nawilazajacy dajacy lekki kolor- lubie go,byl w moich ulubiencach,ale nie kupie go ponownie ze wzgledu na lato. Opale sie sama:)

12) Bath&Body Works, Supercharged scrub do ciala- to jest produkt BOMBA,z ktorym udalo mi sie zapoznac na promocji za grosze i od tamtej pory jest na rowni z domowym peelingiem.
Zapach  (mimo,ze w skladzie chemia) jest bardzo cytrusowy co budzi mnie z rana! 
Mniam



13) BRTC Overnight Pore Tightener, krem zmiejszajacy pory- u Urbanka zadzialal w malym stopniu,zobaczymy jak bedzie u mnie.

14) Floslek, zel pod oczy ze swietlikiem i aloesem- przez ile tubek ja juz przeszlam to nie ma co sie rozpisywac,bede wracac.


Kompletnie zapomnialam o wlosach! :)

15) Suave, suchy szampon- to jest moje 848392 opakowanie i jesli popatrzymy na cene ($3) i na dzialanie to moge spokojnie stiwerdzic jest to moj tanszy zastepca szamponow Batiste.

16) Oleje do wlosow, wszystkie to moje kolejne opakowania,czyli jest to znak,ze do nich wrocilam. Welede kupilam dlatego,ze znowu byla na przecenie,ale uzywam tego oleju do stop (nie jest wydajny do wlosow).
Vatika,klasyk- lubie i bede kupowac.
Rusk Sensories- ZAPACH tropikalny mnie zabija,uzywam go na skalp i koncowki wlosow,a czasem paznokcie.



Koniec spowiedzi.. ciekawa jestem co tam u Was slychac w Waszych toaletkach ;)

Ps: Dopiero teraz przeszlam sie po blogach i wpadlam na posty dziewczyn zwiazane z Projektem Denko-inaczej,szkoda,ze wczesniej tego nie znalazlam,ale brak czasu robi swoje.
Tutaj sa linki do dziewczyn:
Fiolka
Marie

Wednesday, May 16, 2012

Kilka nowosci w mojej kosmetyczce..

Musialam sie jakos zmotywowac do egzaminow,a nic tak nie poprawia mi humoru jak nowy roz czy szminka. Byly to moje ostatnie zakupy (do polowy wakacji),o czym napisze Wam weekend,kiedy zakoncze ten trudny tydzien :)
Kilka dni temu pokazalam na Twitterze zdobycze,ktore byly na mojej liscie od kilku miesiecy. W koncu udalo mi sie je zdobyc przy pomocy kolezanki z UK- Danke Aga,a takze wpadlam na ebay'owska aukcje z rozem,ktory rowniez przylecial do mnie z UK. Niestety nie wytrzymal i troche sie pokruszyl.
Szminki,cienie,sratatataaaaa


1) Kokietka 743 "Coquette" czyli Diorowska 5tka z limitowanej kolekcji,ktora chodzila za mna juz od miesiecy. Stala sie najczesciej podrabiana paleta firmy Dior,a jej wysyp na ebay w niskich cenach skutecznie mnie odciagal od zakupu,a gdy juz znalazlam oryginal to cena zbijala mnie z nog.
I co? - jest taka sobie,a myslalam,ze bedzie sie roznic formula-tak sie nie stalo.
Jednym slowem "przecietniaczek".
Polaczenie dziennych kolorow z lekka nutka smokey,tylko co ten BARBIE ROZ z wielkimi drobinami brokatu, robi na srodku?


2) Chanel Fall 2011: Illusion d’Ombre Long-Wear Luminous Eyeshadow w kolorze "Illusoire".
Kremowy/zelowy cien o niesamowicie delikatnej konsystencji.
"Illusoire" to idealna baza pod smokey eye,a z opisem koloru mam problem. Bo ni to typowa sliwka,ni to braz. Po aplikacji i reakacji z moja powieka kolor zmienia sie za kazdym razem. Raz jest taupe,a raz widac gleboka sliwe.



3)Od miesiecy, z kazdej strony, jestem kuszona tuszami do rzes Helenki R dlatego postanowilam dac szanse jednej z podstawowej wersji,w czarnym odcieniu-lash queen.
Nic Wam jeszcze nie powiem na temat tej maskary,poniewaz chce wykonczyc mini Benefit i maskare z Essence.


4) Szminki Illamasqua,ciagnie mnie strasznie do tej firmy i od momentu,w ktorym pojawila sie w Sephorze,
co chwile zerkam na ich produkty. Zaczelam od podkladu,potem byl roz,a teraz sa szminki.
Wybralam dwa kolory :
Fable & Corrupt, obie sa 100% matowe o bardzo kremowej konsystencji. 
Naczytalam sie o nich wiele pozytywnych opinii i tych negatywnych,z ktorymi do konca sie nie zgadzam. 
Recenzja juz niedlugo.


5) Koralowy roz z firmy MeMeMe,nie pamietam ile za niego zaplacilam-cos ok $15 i jestem pozytywnie 
zaskoczona,myslalam,ze bedzie pudrowy,a nie jest.
Recenzja juz niedlugo (ma tez swoje minusy).





Swatche:
Niestety,ale nie bylam w stanie zrobic swatchy palety Dior,kiepsko sie prezentowaly.


Ostatnim zakupem jest niespodzianka i cos czego nie mialam w planach,a mianowicie krem do rak. W zyciu nie wydalabym tyle pieniedzy na krem do rak,ale trafilam na okazje.
Mowa o limitowanej edycji L'occitane "Cherry Blossom"- pachnie niesamowicie,uwielbiam ten zapach i czesto wprowadzam go do mojej pielegnacji,ale ten krem nie pobil mnie.
Za wersje jumbo,czyli najwieksza (na ebay) zaplacilam $3 plus wysylka i moim zdaniem tyle jest wart :|